Co to właściwie są „lata 90.”?

„Architektura lat 90.” nie ma wyraźnego początku ani końca. Przywykliśmy wpisywać ją w sztywne ramy jednej dekady, ale prawda jest taka, że budowlane „lata 90.” ani nie zaczęły się gdzieś w okolicach obrad Okrągłego Stołu, ani nie odeszły w cień wraz z pluskwą milenijną.

Czujny użytkownik naszej mapy pewnie bez trudu wychwyci, że umieściliśmy na niej kilka obiektów, które wydają się nie mieścić w najntisowym kadrze. Na przykład ceglana kamienica przy ulicy Grochowskiej 244a – zgeometryzowana i aluzyjna jak wiele realizacji z czasów transformacji ustrojowej, ale oddana do użytku w 1988 roku. A co tu robią Złote Tarasy, skoro budowę śródmiejskiego centrum handlowego rozpoczęto dopiero w 2002 roku?

fot. Maciek Leszczełowski

Zacznijmy od tego, że nie da się mówić o latach 90. w architekturze bez uwzględnienia kontekstu wcześniejszej dekady. Rok 1989 niósł ze sobą zmiany polityczne, gospodarcze czy społeczne, ale nie był szczelną barierą, która oddzielała jeden styl projektowania od drugiego; nie kładł kresu dotychczasowym architektonicznym problemom, żeby szeroko otworzyć furtkę dla nowych perspektyw. Architekci wkroczyli w kapitalistyczną rzeczywistości po latach budowlanego zastoju, pilnowania metraży i technologicznej pustki. Bagaż doświadczeń wyniesiony z lat 80. u jednych był cięższy, u innych lżejszy, ale bez wątpienia wyznaczył pozycję, z jakiej rodzimi twórcy wystartowali w kierunku „zachodnich standardów”.

Ponadto, lata 80. w polskiej architekturze to czas dyskutowania nad różnymi postmodernistycznymi praktykami (a wypróbowywania ich tam, gdzie koncepcję architektoniczną finansował inwestor prywatny – głównie w realizacjach sakralnych czy mieszkaniowych). Gdy po 1989 roku okazało się, że skala wyzwań, jaka stoi przed ówczesną Warszawą oraz nerwowy przymus transformowania się w celu doganiania Zachodu nie dają czasu do namysłu nad koncepcjami i wizjami, sięgnięto po architektoniczne narzędzia leżące najbliżej i jako tako już wypróbowane, np. odwołania do tradycji, stosowanie różnego rodzaju metafor i aluzji, zabawy formą. Resztę dopowiedzieli zagraniczni inwestorzy i dystrybutorzy materiałów, którzy niedoświadczony i chłonny stołeczny rynek uzupełnili o budowlany know-how, ale i zarzucili obrazami nowoczesności lekko już zużytymi, modnymi jakiś czas temu. Z takiej mieszanki uformowała się wizualność lat 90. – ale to już zalążek zupełnie innej opowieści.

fot. Maciek Leszczełowski

Żeby zasugerować istnienie ważnej sieci połączeń między latami 80. i 90. w stołecznej architekturze, zdecydowaliśmy się pozostawić na mapie kilka obiektów takich jak wspomniana grochowska kamienica. Decyzja ta wydawała się nieuchronna zwłaszcza wobec sporej grupy realizacji, które transformacyjna dekada otrzymała po swojej poprzedniczce w spadku – projektowanych jeszcze przed 1989 rokiem, ale oddanych do użytku dopiero w czasach kapitalizmu. Należą do niej np. domy przy ulicach Twardej 44 i Okopowej 47, Dom Pomocy Społecznej im. św. Brata Alberta czy kościoły Matki Bożej Anielskiej i NMP Matki Kościoła.

W podobny galimatias zależności uwikłane są obiekty powstałe na styku tysiącleci. W latach 90. zaczęły upowszechniać się motywy i mody, które wyznaczyły „styl” warszawskiej architektury po 2000 roku: neomodernizm, futurystyczna estetyka, większa transparentność elewacji itp. Dlatego przy tworzeniu mapy nie trzymaliśmy się sztywno ram czasowych. Uwzględnialiśmy realizacje, które projektowane były jeszcze przed 1999 rokiem, ale do życia zaczęto je powoływać dopiero kilka lat później i które swoimi formami wciąż mocno zanurzone były w najntisowych poszukiwaniach. Stąd obecność np. Złotych Tarasów czy siedziby Telewizji Polskiej. Cóż, myślenie o architekturze dekadami na pewno pomaga porządkować rzeczywistość, ale trzeba pamiętać, że z punktu widzenia architektonicznych przemian jest to podział raczej sztuczny.

fot. Mikołaj Kowalewski

Tu jednak dotykamy kluczowego problemu. Jeśli uznamy, że „lata 90.” trwały dużo dłużej, niż mogłoby się wydawać, a od ich wewnętrznej, architektonicznej różnorodności może spuchnąć głowa – czy da się wyodrębnić jakiś zbiór obiektów, które można uznać za architekturę transformacji sensu stricto? A jeśli nie – jaką nazwą podsumować to, co wybudowano na stołecznym gruncie po 1989 roku? Nasze podejście zawiera się w nazwie projektu. „ARCHIwum Warszawy lat 90.” to nie przegląd stołecznego postmodernizmu ani wzięcie pod lupę tylko takich realizacji, które mogą się wykazać kapitalistycznym rodowodem. W ten sposób stracilibyśmy z oczu pełen obraz budowlanych przemian, których wówczas doświadczała stolica. Dlatego „ARCHIwum” to po prostu przyglądanie się pewnemu wycinkowi rzeczywistości – przy założeniu, że jego granice czasowe są umowne. Nie ma jednak (na razie) lepszego określenia na to, co działo się w polu budowania po 1989 roku, niż „architektura lat 90.”. Uznaliśmy, że w ten sposób uchwycimy najwięcej wątków, dzięki którym głębiej poznamy te niejednoznaczne czasy.